czwartek, 28 kwietnia 2016

A po co na siłownię / Fitness / inne zorganizowane formy pocenia się ?

Tak się ostatnio zastanawiam, po co ludzie chodzą na np. siłownię, sorry "siłkeee" (lub inaczej i bardziej modern - zwany - Fitness). Obserwując bywalców ostatnimi czasy, powodów widzę kilka :

1. Dla Trenera Personalnego - tak coś co przywędrowało do nas z dalekiego zachodu i z ogólnie rzecz ujmując " zawodowstwa", stało się przez ostatnie kilka lat niesamowitą wręcz pożywką. narobiło się tych trenerów, że hohohohoho...ho...i...ho. Niektórzy nawet zdobyli medialną sławę, no i dobrze im tak. Co się jednak tyczy powodów wyżej opisanych, można chodzić dla trenera - w końcu się go opłaciło, znaczy wynajęło. Można też trochę chodzić na Fitness, bo trener się nam podoba (co trenerowi też się pewnie podoba...więc wszyscy są zadowoleni ;))

2. Dla Kontaktów Społecznych,yyy ...sory "pogaduch" - tak, to prawa, widziałem to wielokrotnie, szczególnie u płci pięknej (czyli hormon XX). Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem  - dla mnie utrudnionym jest oddychanie - ćwiczenie - rozmawianie w tym samym momencie, cóż może jestem upośledzony ;). Choć "puryści" treningu Cardio mówią, że należy tak biegać na bieżni, by móc spokojnie rozmawiać...mi to jakoś nie sprawia przyjemności. Chyba nie jestem 'purystą". 

3. Dla prysznica...no tak  -jak się już płaci za "siłkę" to przynajmniej na wodzie można oszczędzić. Są i tacy , jak wynika z Badań Amerykańskich Naukowców, którzy spędzają na Siłowni wprost proporcjonalną ilość czasu do czasu spędzanego pod prysznicem tejże siłowni.

4. Dla jaj - będzie suchar: " dla czego kogut chodzi z kurą ...dla jaj...:):)" - i po sucharze (a tak swoją drogą - ciekawe ile miał kalorii). Chodzi mi o to że ludzie chodzą na siłownię, a raczej na Fitness bo chcą mieć jaja...znaczy chcą być, przebywać, przeglądać się i bywać. To jest czysto hedonistyczne podejście, powiązane z egocentryzmem w najczystszym wydaniu. Z drugiej strony, trzeba być nieco egocentrycznym, by zadawać sobie ból na siłowni- żeby lepiej się czuć...yyy..I think I've lost it...

Powodów może jest i więcej...na pewno , każdy ma swój własny powód, są też konglomeraty powyższych, najgorszy zaobserwowany przeze mnie przypadek to 1+2+4 = wiem, wiem, to trudne - mieć trenera personalnego i jednocześnie nic nie robić na siłowni...ale możliwe - jeśli się go zagada na śmierć :), widziałem - nie polecam...a zrobicie jak chcecie ;)

Miłego spalania tkanki...pa pa pa parapet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz