Witajcie, nie mogłem
przejść obok tematu obojętnie, pewnie zrzuci się na mnie grom ( albo parę
trolli) negatywnych uwag…bo mam zasadnicze pytanie - na co Ci bielizna funkcyjna??...yyyyy…termoaktywna…no ta… z ... plastiku.
Racja – fajnie wygląda,
racja - odprowadza ciepło, racja – jest lekka, racja – jest „specjalnie
zaprojektowana do sportu”…..Jest FUNKCYJNA, znaczy, że ubierając ją będę pełnił
funkcję. Tylko tak się zastanawiam,
na którym wykresie… tym z podażą i popytem, czy funkcję sportową (jakieś
prezesostwo może…) ;)
Jaki super produkt – sobie pomyślałem, wciskać
ludziom ciemnotę, że niby taka bielizna robi coś za nich. Tak, to prawda jest rzecz,
którą bielizna funkcyjna robi za „przeciętnych zjadaczy chleba” – otóż ona „ubiera
ich ciała w formę nowoczesną” i … w zasadzie...tyle.
Nie mówię tutaj o
sytuacjach „konieczności” noszenia takiej bielizny, czyli np. w przypadku,
zawodowego sportowca, ale to jest inna kwestia, i ten produkt jest o wiele droższy.
Natomiast,
ogólnie dostępna bielizna, jest według mnie niepotrzebna do regularnego treningu. Czasami może być nawet niezdrowa – jeśli jest złej jakości i źle
dobrana – dlatego będę stał na straży starej dobrej bawełny 100% (dobrej , bo
przecież molom smakuje…a widział kto
kiedy żeby mol wpieprzał poliester ?).
Osobiście używam
bawełny, ewentualnie jakichś „luźnych form sztucznych” - a to dlatego żeby mieć
komfort i też dlatego że wolę wydawać pieniądze na coś co się naprawdę przydaje,
a nie wyrzucać do śmieci ;), ot taka wersja „chłopskiego rozumu”
Jak chcecie moi
drodzy ładować się w te trykoty i inne wątpliwie opinające ciało plastikowe
szmatki łatwopalne – proszę bardzo, lecz ...Słowami poety zakończę „…ja tą
drogą nie pójdę…tam jest ciemno…ciasno”.
Pozdrawiam,
radosnej twórczości na fitnessie życząc…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz