poniedziałek, 16 maja 2016

Jak dobrze zweryfikować się w rzeczywistości - ćwiczenia a rzeczywistość

Było wręcz normalnie-wyśmienicie, pełen wiary w swoje możliwości, wybrałem się na weekend w pewne piękne miejsce, jako typowy turysta - obieżyświat. Było wybornie, a nawet lepiej, jednakowoż zastanawiać się zacząłem - jak to możliwe że dostaję zadyszki ;)

W zasadzie nic takiego , siłownie odwiedzam regularnie, byłem przekonany że "zwiedzanie" mi nie zaszkodzi...o jakże się myliłem. 5 godzinny spacer po ZOO z plecakiem - uświadomił mi że ćwiczenia cardio mają się nijak do potęgi ogrodu zoologicznego, a najmniejsze wzniesienie pod koniec wycieczki przyprawiało mnie o lekkie mdłości ;)

Jak bardzo się zdziwiłem, gdy dnia następnego wspiąłem się z tymże plecakiem na wieżę widokową (prawie 50 metrów - phi, co to dla mnie...). Nie żebym nie dał rady - wygrałem - ale straty były. Po pierwsze zauważyłem brak mięśni nóg odpowiedzialnych za wchodzenie po schodach :

Mięśnie do wchodzenia po schodach

Co więcej, jak zszedłem to czułem się jak po niezłej imprezie - totalny brak kondycji pomyślałem, ale to nie to. Ćwicząc na bieżni, bardzo ważnym jest używanie windy, bo ona będzie angażować (u mnie w zaniku) mięśnie UD, BIODER i POŚLADKÓW, chociaż do uaktywnienia tych ostatnich lepsze są inne ćwiczenia ( choćby przysiady). Jaki byłby najlepszy sposób na przygotowanie się do tej wieży - oczywiście schody do ćwiczeń. czyli "ruchome schody, wymuszające nasz ruch".

No nic otrzepałem się po tym lekkim niepowodzeniu (poprawiając sobie humor faktem, że mam plecak- to mi ciężej ;)).

Następne "wyzwanie" czekało na mnie w okolicy dość spokojnej, w zasadzie celowo ją wybrałem, bo chciałem nieco odpocząć. A tu masz - kajaki...no więc "challenge accepted!", wynająłem kajak, dodam jeszcze że pierwszy raz w życiu...i zacząłem przesuwać go w ruchu jednostajnym po płaszczyźnie poziomej tafli wodnej. Na początku musiałem obyć się nieco z wiosłem, a był to słuszny kawałek drewna ;) Później, jakieś 40 minut później stwierdziłem, że :

- na razie kajak sobie odpuszczę;
- pływanie podczas wietrznej pogody, nie jest proste;
- pływanie po dużej rzece w mieście - narazić nas może na fale spowodowane przez większe jednostki - to powoduje niechciany wzrost Heart Beat Rate...;
- machanie wiosłem dwu-piórowym jest jednym z najlepszych ćwiczeń angażujących nie tylko ciało ale i umysł (trzeba być trochę ogarniętych- żeby paluchów nie potracić);
- chyba jednak nie mam kondycji ;).


Wydobyłem się z kajaku, po tym machaniu w kapoku i powiem wam szczerze, że kolejne 4 godziny zwiedzania nie zrobią już na mnie wrażenia...i faktycznie tak było. Było cudownie - zakwasy na pośladkach z dnia wczorajszego, kilka kilometrów po mieście z plecakiem, super widoki i świadomość tego że trening nie może być selektywny - musi być HOLISTYCZNY. 

...porada na dziś - pamiętajcie o wszystkich partiach ciała...

Osobiście wybieram się na Kajak Stacjonarny  -zapomniany sprzęt treningowy (przynajmniej na mojej siłowni) - stoi taki samotny i opuszczony. Odwiedzę go i zacznę używać - bo widzę w nim duży potencjał ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz