1. nie ma tłoku na ścieżkach;
2. powietrze jest nieco czystsze (pod warunkiem, że biegamy wyżej od Smogu);
3. należy rozważyć również większą amortyzację stopy i układu kostno szkieletowego...wątpliwe;
4. no i te widoki, uuuuchuuu...
Ja przyznam osobiście że przeniosłem się całkowicie na siłownie i "bieganie pseudo-chomikowe" (na bieżni). Było całkiem ciekawie, pobawiłem się nieco ciężarami i innymi sprzętami, olewając całkowicie kalistenikę.
Jednak odkąd śnieg zszedł, mi trochę przeszła ochota na zapocone szatnie i wymęczone sprzęty ;).
Z radością więc nie zapłaciłem kolejnego przedłużenia karnetu i ubrałem z rana buciory biegowe.
Wybrałem się na pierwszą "rozbiegówkę" w tym roku....i było ....ech...dobrze ze było ;).
Wiem, że jutro będzie lepiej i to jest dobra koncepcja.
Podsumowując pierwszą moją tezę, mogłem się zaprzeć i poddać ogólnej tendencji by POBIEGAĆ PO ŚNIEGU - pewnie dziś czułbym się znacznie lepiej, ale z drugiej strony, nie widzę czasu spędzonego na "siłce" jako straconego. To była ciekawa przygoda, od dziś zaczęła się następna :
jak mawiał Dobry Wojak (albo inny superbohater) -
"Każdy koniec przygody, to początek następnej ciekawej przygody..."
Życzą miłego rozruchu na wiosnę !
bsc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz