piątek, 29 kwietnia 2016

Bieżnia kontra orbitek

No i co tu wybrać...to ja poproszę 2x.

...some say... nie to nie Top - Jeremy - Wszechwiedzący - Klarkson. 

Bieżnia jest lepsza, bo jest duża - tak a rzeczy duże są lepsze (tak podobno twierdzi 80% respondentek), a tak naprawdę, jeśli jest duża to jet cięższa - na pewno stabilniejsza. 

Dla ćwiczącego ma kilka zalet:
- przede wszystkim "imituje" bieg w warunkach naturalnych, 
- ponadto ma (większość z nich ma) pełną funkcjonalność mierniczą: 

  • waga pacjenta (tutaj każdy podobno kłamie), 
  • odległość (bezwzględna), 
  • czas (to już od nas zależy - czy to czas pozostały do zawału , czy do prysznica), 
  • tętno ( z tym jest ciężko, bo trzeba by sensora gdzieś upiąć)
  • różne tryby pracy: manualny, spalanie tłuszczu etc.
- winda, to jest coś co mi najbardziej do gustu przypadło - podnosi poziom realizmu biegu na bieżni do klasy kina 8D;

A te AntyZalety to :

- imitacja biegu na bieżni, jest jednak pozbawiona realizmu i kolorytu świata zewnętrznego ( ptaki , drzewa, nadjeżdżający samochód, a przede wszystkim WIATR...tak to jest to czego mi brakuje)
- tłumienie drgań - tutaj wiele zależy od klasy sprzętu "bieżniopochodnego" - podobno im drożej tym lepiej - tylko nie wiem czy lepiej dla klienta, czy sprzedawcy...
- kolana - ot - to - to...tutaj niestety bieganie "wysiada przy orbitku" ( to jest ta stacja na której możemy przeczytać - słuchaj , masz już prawie 40 lat, weź jaj se nie rób i oszczędzaj trochę te rzepki).

Orbitek (orbitrekiem - poprawnie zwany) jest lepszy, bo jest mniejszy - tak małe rzeczy są piękne (tak podobno twierdzi 81% respondentów), a tak naprawdę, jeśli mniejszy to na pewno bardziej ustawny i zgrabniejszy.

Dla ćwiczącego ma parę zalet :
- "imituje" najbardziej optymalny wysiłek większej partii mięśni;
- pozwala na wykonywanie ćwiczeń osobom z "grupy ryzyka" ;);
- ma również (większość) pełną funkcjonalność mierniczą, podobnie jak bieżnia, aczkolwiek mnie najbardziej przypada do gustu pomiar wytworzonej energii (W), oraz ilość machnięć-na-sekundę...
- jest łagodny dla stawów - w zasadzie nie można się orbitrekiem uszkodzić (chyba że sie z niego spadnie, a on nas przygniecie - podobno zdarzyło się to kiedyś w Ameryce...;));
- generalnie jest cicho, a ...między ciszą a ciszą kalorie się kołyszą...

a te drugie "zalety" :

- mniejszy realizm - człowiek podpięty kończynami, napitala...parędziesiąt minut w takt muzyki...hmmm..mało edukujące;
- niski poziom "efekciarstwa" - postrzegany jako "małomęski"

Jak widzicie sprzęty te nie posiadają WAD (słowo ogólnie nieznane w slangu sportu aktywnego:))

Polecam - żeby życie miało smaczek, raz Orbitrek, raz na Bieżni parę paczek.

Na 7 dni - 2/2 będzie OK ;)

czwartek, 28 kwietnia 2016

A po co na siłownię / Fitness / inne zorganizowane formy pocenia się ?

Tak się ostatnio zastanawiam, po co ludzie chodzą na np. siłownię, sorry "siłkeee" (lub inaczej i bardziej modern - zwany - Fitness). Obserwując bywalców ostatnimi czasy, powodów widzę kilka :

1. Dla Trenera Personalnego - tak coś co przywędrowało do nas z dalekiego zachodu i z ogólnie rzecz ujmując " zawodowstwa", stało się przez ostatnie kilka lat niesamowitą wręcz pożywką. narobiło się tych trenerów, że hohohohoho...ho...i...ho. Niektórzy nawet zdobyli medialną sławę, no i dobrze im tak. Co się jednak tyczy powodów wyżej opisanych, można chodzić dla trenera - w końcu się go opłaciło, znaczy wynajęło. Można też trochę chodzić na Fitness, bo trener się nam podoba (co trenerowi też się pewnie podoba...więc wszyscy są zadowoleni ;))

2. Dla Kontaktów Społecznych,yyy ...sory "pogaduch" - tak, to prawa, widziałem to wielokrotnie, szczególnie u płci pięknej (czyli hormon XX). Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem  - dla mnie utrudnionym jest oddychanie - ćwiczenie - rozmawianie w tym samym momencie, cóż może jestem upośledzony ;). Choć "puryści" treningu Cardio mówią, że należy tak biegać na bieżni, by móc spokojnie rozmawiać...mi to jakoś nie sprawia przyjemności. Chyba nie jestem 'purystą". 

3. Dla prysznica...no tak  -jak się już płaci za "siłkę" to przynajmniej na wodzie można oszczędzić. Są i tacy , jak wynika z Badań Amerykańskich Naukowców, którzy spędzają na Siłowni wprost proporcjonalną ilość czasu do czasu spędzanego pod prysznicem tejże siłowni.

4. Dla jaj - będzie suchar: " dla czego kogut chodzi z kurą ...dla jaj...:):)" - i po sucharze (a tak swoją drogą - ciekawe ile miał kalorii). Chodzi mi o to że ludzie chodzą na siłownię, a raczej na Fitness bo chcą mieć jaja...znaczy chcą być, przebywać, przeglądać się i bywać. To jest czysto hedonistyczne podejście, powiązane z egocentryzmem w najczystszym wydaniu. Z drugiej strony, trzeba być nieco egocentrycznym, by zadawać sobie ból na siłowni- żeby lepiej się czuć...yyy..I think I've lost it...

Powodów może jest i więcej...na pewno , każdy ma swój własny powód, są też konglomeraty powyższych, najgorszy zaobserwowany przeze mnie przypadek to 1+2+4 = wiem, wiem, to trudne - mieć trenera personalnego i jednocześnie nic nie robić na siłowni...ale możliwe - jeśli się go zagada na śmierć :), widziałem - nie polecam...a zrobicie jak chcecie ;)

Miłego spalania tkanki...pa pa pa parapet.

środa, 27 kwietnia 2016

A w co by się tutaj ubrać ? Wiem, ubiorę się FUNKCYJNIE

Witajcie, nie mogłem przejść obok tematu obojętnie, pewnie zrzuci się na mnie grom ( albo parę trolli) negatywnych uwag…bo mam zasadnicze pytanie - na co Ci bielizna funkcyjna??...yyyyy…termoaktywna…no ta… z ... plastiku.

Racja – fajnie wygląda, racja - odprowadza ciepło, racja – jest lekka, racja – jest „specjalnie zaprojektowana do sportu”…..Jest FUNKCYJNA, znaczy, że ubierając ją będę pełnił funkcję. Tylko tak się zastanawiam, na którym wykresie… tym z podażą i popytem, czy funkcję sportową (jakieś prezesostwo może…) ;)

Jaki super produkt – sobie pomyślałem, wciskać ludziom ciemnotę, że niby taka bielizna robi coś za nich. Tak, to prawda jest rzecz, którą bielizna funkcyjna robi za „przeciętnych zjadaczy chleba” – otóż ona „ubiera ich ciała w formę nowoczesną” i … w zasadzie...tyle.

Nie mówię tutaj o sytuacjach „konieczności” noszenia takiej bielizny, czyli np. w przypadku, zawodowego sportowca, ale to jest inna kwestia, i ten produkt jest o wiele droższy.

Natomiast, ogólnie dostępna bielizna, jest według mnie niepotrzebna do regularnego treningu. Czasami może być nawet niezdrowa – jeśli jest złej jakości i źle dobrana – dlatego będę stał na straży starej dobrej bawełny 100% (dobrej , bo przecież molom smakuje…a widział kto kiedy żeby mol wpieprzał poliester ?).

Osobiście używam bawełny, ewentualnie jakichś „luźnych form sztucznych” - a to dlatego żeby mieć komfort i też dlatego że wolę wydawać pieniądze na coś co się naprawdę przydaje, a nie wyrzucać do śmieci ;), ot taka wersja „chłopskiego rozumu”
Jak chcecie moi drodzy ładować się w te trykoty i inne wątpliwie opinające ciało plastikowe szmatki łatwopalne – proszę bardzo, lecz ...Słowami poety zakończę „…ja tą drogą nie pójdę…tam jest ciemno…ciasno”.


Pozdrawiam, radosnej twórczości na fitnessie życząc…

wtorek, 26 kwietnia 2016

WITAJCIE - ...KAŻDA MINUTA NA WAGĘ ŻYCIA !!!!!. Motywacja i Sport

Witajcie,
postanowiłem utworzyć tego bloga ponieważ uważam że sport w jakikolwiek sposób jest konieczny - by zachować spokój i wydolność "czachy" - czy też inaczej zwanej CPU, bądź jak kto woli mózgu.

Jak to zrobić, żeby się nie narobić i coś z tym zrobić? - to odwieczne pytanie. Wiele osób pisze o tym jak ćwiczyć, kiedy ćwiczyć i ile tego wszystkiego powinno być i jak powinno wyglądać...etc. 
Nie chce się tutaj powtarzać, ale na pewno w paru przypadkach nie uda mi się tego uniknąć ;)

Najważniejsze na dzień dzisiejszy jest to by zacząć w "czaszce" - znaczy w głowie. Musicie sobie (jeśli oczywiście chcecie, bo zmusić do niczego nikt was nie jest w stanie - przynajmniej na poziomie mentalnym), wyobrazić - jak to powinno w waszym przypadku wyglądać. 

Co chcecie osiągnąć - nie mówię tutaj o wielkich CELACH, o "jakimśtam" Planie Treningowym. wspominam tylko o zarysie - jak i co  chcę osiągnąć. 

Motywacja - jest kluczem do wszelakiego sukcesu, dowiecie się tego na każdym szkoleniu. Bez motywacji nie ma żadnego działania. 
A im silniejszy motywator - tym wyniki lepsze. Oczywiście nie nie mówię tutaj o "GALEONIŚCIE" z Cross-Fitu, który wrzeszczy na was : (tylko mu bata i bębna brakuje) - szybciej, mocniej, (i moje ulubione)...KAŻDA MINUTA NA WAGĘ ŻYCIA !!!!!.

Chodzi mi raczej o wasz wewnętrzny dialog, z samym sobą - przekonanie siebie do tego że sport, aktywny ruch jest dla was dobry (jaki jest dla was dobry, to wy już sami wiecie...ale że jest dobry to musicie siebie sami przekonać ;))

To jest naprawdę wielki krok, niektórym przychodzi to dość łatwo - pomagając sobie przeróżnymi sztuczkami "hedonistycznymi" i tzw. "postanowieniami Noworocznymi", ale czy to będzie trwały motywator...no nie wiem...oby ;)

Inni potrzebują do tego "przepracowania", paru zawalonych treningów, kilku "efektów JOJO" itp.

Mówię wam, to da się zrobić, ja trenuję z przerwami już ponad 20 lat i wiem, że przerwy są konieczne, wiem również,że jeśli się chce można być wytrwałym i zdobyć Swój CEL.

Życzę miłego odbioru, wpisu tego i dalszych...oczywiście.