wtorek, 31 maja 2016

No bo jak biegasz to sikasz - jak pijesz to też...

Jak to jest, że kolor moczu ma wpływ na twój sport...?
A no tak moi drodzy, jest to sprzężenie zwrotne - działa również w drugą stronę. czy łatwo jest rozpoznać co powie Twój mocz ? Sprawa zaiste banalna, można rzec trywialna. Jak podaje UK NHS, jest pięć znaków, które powinny was zaintrygować - łatwych do odczytania z koloru moczu.

Z tego wynika, że każdy z nas jest laborantem-urologiem ? - nie chodzi tylko o to by nie żyć jak Lemming ( choć wielu nadal twierdzi, że potrafią bezwiednie popełnić samobójstwo, jak w tej grze - jest to nieprawda). Przyjmijmy na potrzeby tego artykułu, że jednak lemingi nie są zbyt intelig(i)entne - i nie potrafią dostrzec zbyt wiele (jeśli coś wykracza poza zasięg ich wąsików). Sęk w tym by w trakcie oddawania moczu zerknąć czasem czy aby nie sikamy na różowo, bordowo, brązowo i fioletowo.

Nie muszę już chyba nikogo przekonywać, że nie należy pić zbyt dużo kawy i herbaty w ramach treningu (wyjątek to herbata zielona - parzona nie dłużej niż 5 minut). Lepiej w zestawiniu napojów wypadają woda, napoje izotoniczne i soki naturalne.

A jaki kolor martwić powinien ludzi czynnie uprawiających sport, pozwolę sobie jeszcze raz przytoczyć źródło :

  • Jasny brąz - to oznaki silnego odwodnienia, albo początków choroby nerek choroby;
  • Kolor czerwony (ewentualnie różowy) - to zazwyczaj oznaka poważnej choroby (gdy jest to stan przewlekły, wymaga kontaktu z lekarzem), ale może też być to efekt uboczny diety (znają ten kolor np. miłośnicy buraków). Jeśli jednak uprawiasz sport HARDCOREowo - Twój pęcherz to na pewno odczuł, i sikasz na różowo;
  • Przezroczysty - to mocz, który mówi do Ciebie...ej Ty  nie pij tyle wody...taaa miłośnicy sportu i napojów izotonicznych - to do was ;) - trzeba się ograniczyć;
  • Jasny żółty - może martwić niektórych...a nie powinien, zazwyczaj jest to efekt zbyt dużej ilości witamin (szczególnie C).
Pamiętajcie więc, nie olewajcie tematu SIKU - to istotne, co mówi ciało do was. 

Wiecie, niektórzy idą dalej, w urynoterapię - ja jednak tą drogą nie pójdę...pozdrawiam.


poniedziałek, 30 maja 2016

Mięśnie głębokie - nie są wcale takie głębokie

Cześć,
nie pisałem ponieważ pracowałem nad COREm, klasycy gatunku mówią o mięśniach głębokich jako tych najważniejszych w opracowaniu skutecznego treningu. Czytając źródła (różne i prze-różniste)  dowiesz się, że nie należy nigdy ich pomijać, a czasem (często) należy się na nich skupić.
mięśnie głębokie, krytyczne w uniknięciu kontuzji

Czymże są te mięśnie głębokie - to banalne, są to te najdalej od skóry ;) - czyli te bliżej rdzenia istoty "branej pod uwagę";

Czemu są tak ważne - ponieważ zabezpieczają wnętrze (niezależnie od tego jakie by nie było) człowieka, przed zepsuciem, czyli uszkodzeniem;

Dlaczego o nich piszę - o, to dobre pytanie. Wiele lat temu ( prawie w epoce dinozaurów), gdy zaczynałem swoją przygodę ze sportem, z wagą prawie 150lbs ( taki żarcik) i ciałem złożonym głównie z tkanki tłuszczowej. Wtedy nie wiedziałem nic o mięśniach. Nawet nie wiedziałem że niektóre mam... Wtedy właśnie spotkałem na swej drodze człowieka (najpierw spotkałem psa na smyczy...później człowieka (ucznia Dr Yang Jwing Minga), żeby być precyzyjnym), który to człowiek uczył Kung - Fu WuShu (styli Białego Żurawia i Długiej Pięści). Wtedy, po wielu treningach, kiedy to koszulkę na prawdę można było wykręcać z potu, poznałem że faktycznie są takie mięśnie. Nie , nie doktoryzowałem się z anatomii - po prostu to poczułem. O istnieniu mięśni owych, ( o istnieniu ich nazwy - żeby być precyzyjnym) dowiedziałem się niedawno, gdy przeglądając fitNESSowe Newsy zaczerpnąłem z garnka wiedzy anatomicznej. 

Czy wiedza o mięśniach głębokich jest przydatna - z całym przekonaniem muszę stwierdzić, że nie... nie przydatna jest wiedza o tym że istnieją, że mają taką nazwę i że należy je ćwiczyć.

To wszystko powinno iść NATURALNIE. Człowiek nie może, nie wolno mu iść na siłownię i się katować, bez odpowiedniego przygotowania. Osobiście, przez wiele lat ćwiczyłem te mięśnie (głębokie) w ogóle o nich nie wiedząc. Dlaczego je ćwiczyłem - aaaaa, bo miałem dobrego trenera, bo słuchałem swojego ciała (nie reklam) i przekładałem efekt długofalowy nad sprint. Jak wiecie to ostatnie przydaje się nie tylko w ćwiczeniach ;)

Natomiast jeśli wolicie - lubicie się doktoryzować, posiąść wszelaką dostępną wiedzę ZANIM ubierzecie buty do biegania, albo klapki albo zanim poweźmiecie zamiar o wszczęciu treningu, poczytajcie o nich, dowiedzcie się że ABS - kaloryferem zwany to nie tylko "brzuszki w morderczej ilości".

...miłego odbioru...

poniedziałek, 23 maja 2016

Jak się zmęczyć ?

Ja mam tak, że męczę się permanentnie...nawet siedząc teraz i pisząc się męczę. Ale przecież robię to z przyjemnością. Męska część odbiorców pewnie już wpadła na pomysł jak można się jeszcze przyjemniej zmęczyć (podobno, mężczyźni wpadają na ten pomysł średnio co 7 minut ;)).

Dążę do tego, iż zalecanym treningiem, który ma być celowany w spalenie tłuszczu/utratę wagi/radość w przymierzalni...etc. - jest trening który trwa co najmniej 30 minut. Dopiero wtedy organizm zaczyna sięgać po zapasy skomasowane w formie tkanki tłuszczowej i zużywa je w imię dobra swego Pana (właściciela tkanki tłuszczowej oczywiście).

Ile ? Co to dla mnie jest 30 minut...  - z palcem w ... wwwciśniętym w guzik wolantu (tak ...nie chodzi mi tu o Wolanda), jestem w stanie  wytrzymać na jakimkolwiek symulatorze ;).

Ale odwołajmy się do specjalistów większej rangi ( nie wiem czy większej, bo ludzie tam są generalnie więksi i wszystko jest większe...czy mają więcej subwencji na badania/research, czy na prawdę są wyżsi rangą...gdzieś w okolicach Jedi Master). 

Proszę bardzo - oto oni : Harvard Medical School, możecie sobie sprawdzić, gdzież to usunąć te zbędne kilogramy , albo funty - jak kto woli - choć funty [lb], lepiej się usuwa bo 1 funt to 0,45 kilograma, szybciej efekt widać ;)

I tak jak podaje tabela w tym linku, dla ludzi o różnej wadze, spalanie kalorii w wyniku 30 minutowej aktywności , jest różne (no ...to było odkrywcze...).
podane wartości są dla 3 wag ćwiczącego/uczestniczącego w działaniu spalającym tłuszcz :

125 [lb] - 56,5 [kg] ; 155 [lb] – 70.3 [kg] ; 185 [lb] – 84 [kg]

Naprawdę polecam te wyniki, dają one pewien obraz i na pewno pozwolą wam zrozumieć lepiej to ŻYCIE RATUJĄCE 30 MINUT ĆWICZEŃ - oni w herbie nawet mają słowo z łaciny ( nie podwórkowej ) VERITAS, no cóż muszą mówić prawdę...

Choć z drugiej strony według tych danych, np. przebywanie na zajęciach w klasie jest oceniane jako spalające więcej kalorii niż praca na komputerze...ciekawe z jakim systemem i czy to był laptop, czy desktop...ale co tam, niedopieszczeni malkontenci zawsze znajdą jakiś problem ;).

Tyle na dziś - polecam się ...

p.s. czytanie tego wpisu spowodowało że spaliłeś/aś około 30 kalorii, jeśli tylko było to w pozycji siedzącej ;)


piątek, 20 maja 2016

Hej Ho - do lasu by się szło...lub biegło

Można kupić karnet na siłownię. Można też zakupić rower. Można kupić trochę liny i sprzętu wspinaczkowego. Można też wykonać wiele innych ruchów finansowych... tylko po to by po paru miesiącach zrezygnować...pytam więc po co ?

Oczywiście, są ludzie ( i to się ceni), którzy wierni swojemu wyborowi - podążają ścieżką obranego sportu i wspinają się po drabinie zaawansowania ale smutna prawda jest taka,że to niewielki odsetek. Dlaczego, oczywiście z powodu motywacji i głosu (back in the head) szepczącego - ehe, dziś daj sobie spokój...w zasadzie wczoraj ćwiczyłem 10 minut więcej, to dziś nie muszę...ale po południu idziemy na imprezę, pewnie padnę jak mucha...yyy mam nową fryzurę ;) i takie tam.

Co z takim fantem zrobić, oczywiście ZaPLANować działanie, ale można też przynajmniej ograniczyć koszty. Szczególnie jest to widoczne w okresie wiosenno-letnim. Otóż łatwiej jest kupić jedynie buty do biegania i być już w pełni wyposażonym do uprawiania sportu ( jak ktoś chce to może nawet w samych butach...choć na dłuższą metę jest to działanie nieopłacalne z powodu mandatów "za obnażanie").

Pragnę jeszcze wspomnieć o jednym bardzo ważnym aspekcie. Nawet najlepsze technologie produkcji butów, poparte najlepszą reklamą kontekstową i PRem nie zastąpią biegania po trawie, ściółce i innych miękkich (naturalnych) podłożach.

Jak mawiali Neandertalczycy "ewolucji nie oszukasz" - i człowiek jest zbudowany w taki a nie inny sposób. Jeszcze się nie znalazł producent butów biegowych, któremu odało by się odwzorować naturalne warunki podłoża w podeszwie buta. 

Biorąc pod uwagę powyższe POLECAM i zachęcam do biegania po lesie. Zakup nie-za-drogich butów i pomimo fobii kleszczowej, korzystania z uroków natury. Lasy Państwowe - zezwalają- zachęcają i wspierają takie aktywne bieganie. 

Zrobicie sobie dobrze (w najgorszym wypadku, przynajmniej portfelowi;)), zrobicie dobrze waszym kostkom i kolanom - bieganie po naturalnym (miękkim) podłożu odciąża układ kostnego i stawów.

aha - jeszcze jedno, można w ten sposób żyć, lub przeżyć co nieco w formie FLOW - ale to "coś z całkowicie innej beczki"

poniedziałek, 16 maja 2016

Jak dobrze zweryfikować się w rzeczywistości - ćwiczenia a rzeczywistość

Było wręcz normalnie-wyśmienicie, pełen wiary w swoje możliwości, wybrałem się na weekend w pewne piękne miejsce, jako typowy turysta - obieżyświat. Było wybornie, a nawet lepiej, jednakowoż zastanawiać się zacząłem - jak to możliwe że dostaję zadyszki ;)

W zasadzie nic takiego , siłownie odwiedzam regularnie, byłem przekonany że "zwiedzanie" mi nie zaszkodzi...o jakże się myliłem. 5 godzinny spacer po ZOO z plecakiem - uświadomił mi że ćwiczenia cardio mają się nijak do potęgi ogrodu zoologicznego, a najmniejsze wzniesienie pod koniec wycieczki przyprawiało mnie o lekkie mdłości ;)

Jak bardzo się zdziwiłem, gdy dnia następnego wspiąłem się z tymże plecakiem na wieżę widokową (prawie 50 metrów - phi, co to dla mnie...). Nie żebym nie dał rady - wygrałem - ale straty były. Po pierwsze zauważyłem brak mięśni nóg odpowiedzialnych za wchodzenie po schodach :

Mięśnie do wchodzenia po schodach

Co więcej, jak zszedłem to czułem się jak po niezłej imprezie - totalny brak kondycji pomyślałem, ale to nie to. Ćwicząc na bieżni, bardzo ważnym jest używanie windy, bo ona będzie angażować (u mnie w zaniku) mięśnie UD, BIODER i POŚLADKÓW, chociaż do uaktywnienia tych ostatnich lepsze są inne ćwiczenia ( choćby przysiady). Jaki byłby najlepszy sposób na przygotowanie się do tej wieży - oczywiście schody do ćwiczeń. czyli "ruchome schody, wymuszające nasz ruch".

No nic otrzepałem się po tym lekkim niepowodzeniu (poprawiając sobie humor faktem, że mam plecak- to mi ciężej ;)).

Następne "wyzwanie" czekało na mnie w okolicy dość spokojnej, w zasadzie celowo ją wybrałem, bo chciałem nieco odpocząć. A tu masz - kajaki...no więc "challenge accepted!", wynająłem kajak, dodam jeszcze że pierwszy raz w życiu...i zacząłem przesuwać go w ruchu jednostajnym po płaszczyźnie poziomej tafli wodnej. Na początku musiałem obyć się nieco z wiosłem, a był to słuszny kawałek drewna ;) Później, jakieś 40 minut później stwierdziłem, że :

- na razie kajak sobie odpuszczę;
- pływanie podczas wietrznej pogody, nie jest proste;
- pływanie po dużej rzece w mieście - narazić nas może na fale spowodowane przez większe jednostki - to powoduje niechciany wzrost Heart Beat Rate...;
- machanie wiosłem dwu-piórowym jest jednym z najlepszych ćwiczeń angażujących nie tylko ciało ale i umysł (trzeba być trochę ogarniętych- żeby paluchów nie potracić);
- chyba jednak nie mam kondycji ;).


Wydobyłem się z kajaku, po tym machaniu w kapoku i powiem wam szczerze, że kolejne 4 godziny zwiedzania nie zrobią już na mnie wrażenia...i faktycznie tak było. Było cudownie - zakwasy na pośladkach z dnia wczorajszego, kilka kilometrów po mieście z plecakiem, super widoki i świadomość tego że trening nie może być selektywny - musi być HOLISTYCZNY. 

...porada na dziś - pamiętajcie o wszystkich partiach ciała...

Osobiście wybieram się na Kajak Stacjonarny  -zapomniany sprzęt treningowy (przynajmniej na mojej siłowni) - stoi taki samotny i opuszczony. Odwiedzę go i zacznę używać - bo widzę w nim duży potencjał ;)

wtorek, 10 maja 2016

Jak zrzucić z brzucha - wagę / nadwagę / przeciwwagę

hej - Ho - Pompek  Sto.

Jak zrzucić z brzucha, to jest ciekawe pytanie. Mr Google mówi, że wiele osób szuka odpowiedzi na to pytanie. ja też kiedyś się zastanawiałem - czy da się zrzucić z brzucha...?

Odpowiedź jest prosta - da się !

Ale, jest jedno małe ale, tak samo jak da się zrzucić z ud, z tyłka, z łydek i z obwodu klatki piersiowej...;) - tak samo da się zrzucić z brzucha, moi drodzy - to dzieje się jednocześnie. Na pewno nie jest zdrowym podejście zastosowane przez jednego z antagonistów pewnej małej wioski w Galicji - oszczepnika (obrazek poniżej)

zaczerpnięte ze źródła Filmweb - twórcy : Goscinny, Uderzo
Jak dobrze wiemy z tej opowieści - na niewiele się zdało oszczepnikowi przetrenowanie jednej strony swego "boskiego" ciała. Obeliks dał mu radę (bo Obeliks zawsze daje radę ;)).

W tej hipotezie chodzi mi o to, że :


  • Kiedy ćwiczycie, nie zapominajcie o tym że to wasz organizm - nie możecie jednych mięśni ćwiczyć a innych zostawić na pastwę losu...albo sosu ;);
  • Dobrze dobrane ćwiczenia i ich kolejność to klucz do sukcesu - generalizując najpierw ćwiczenia siłowe, później ćwiczenia cardio;
  • Mięśnie mają różną wielkość i budowę (ogólnie rzecz ujmując) - przez co ich czas odpoczynku też się różni;
  • Najlepsze zasady - to brak zasad, najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Przydało by się by wasze zdrowie nakopało ZUS do tyłka i żebyście przeżyli ze 100 lat conajmniej ;)
Powracając do meritum naszego tematu na dziś - zrzucić z brzucha łatwo bo :

1. to są bardzo duże mięśnie - można się nad nimi pastwić niemal codziennie;
2. można wykonywać ćwiczenia nawet siedząc w pracy (co prawda to nie mięsień kegla, ale co tam;));
3. jeśli będziecie chcieli i mieli motywację - to tylko kwestia czasu.

powodzenia życząc - spinam się...

środa, 4 maja 2016

Muza czy muza

ah...lalalalalala...so fuckn' crazy...

No tak, codziennie to samo. Można by rzec, że monotonia jest "mordercą motywacji". Kiedy wstajesz co rano i masz przeolbrzymie wrażenie że to jest "Dzień Świstaka" (taki staaaaaaaaary film z Sig. Billem Murrayem w roli głównej) i idziesz w szare ulice wykuwać swój los, znaczy to że prawdopodobnie opuściła Cię muza ;). 

O co chodzi, głównie mam na myśli to, że jeśli nie jesteś "twardzielem" z jednostki specjalnej i nie pożerasz pasty do zębów, zamiast ją wypłukać po ich uprzednim umyciu. Zapewne pojawi się w twym życiu pytanie/refleksja - ech, tu jest jak wczoraj...i przedwczoraj...a jaki dzień to mamy ?

Podobnie jest z Ćwiczeniami, są monotonne jak cholera (swoją drogą jak cholera może być monotonna - chyba że z punktu widzenia przebiegu i działania jednostki chorobotwórczej;)), jeśli wykonujesz swoją rutynę codziennie, albo co najmniej 3 razy w tygodniu - zauważysz prędzej czy później, że jest...kurcze ...identycznie. 

Nie zależnie od tego co preferujesz, czy bieżnię (no ta mnie wręcz zabija - na sucho, bez muzy), czy też trening siłowy, tu jest trochę lepiej  (bo jest lekka adrenalina, że się możesz uszkodzić;)) - zauważysz na 100% że monotonia zabija motywację.

Jest oczywiście na taką monotonię i uniknięcie lenistwa mózgu parę sposobów :

1. słuchawki z muzą - tak , to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie, wrzucamy swoje ulubione kawałki i jedziemy seryjka po seryjce, kilometr po kilometrze ( bo przecież ćwiczenie przez duże "Ć", albo generalnie Plan Treningowy - to nie sprint tylko maraton) :
- dobrze jest pamiętać o tym by muzyka była najlepiej między 120-200 BPM (Beats Per Minute - jaaasne). Zbyt wolne tępo was uśpi (mnie przynajmniej usypia), za szybkie może was wykończyć ( ale challenge jest...;));
- świetnie by było by  tą muzykę zmieniać co jakiś czas, nie wiem jak wy ale mnie wystarczająco męczy "koszyk utworów" grany w komercyjnych stacjach na co dzień - nie poddawajmy się temu trendowi :) - jeśli tylko możemy;

2. nauka języka - hmmm, ok - mamy słuchawki , mamy stymulację kory mózgowej - prawdopodobnie nie zaśniemy, prawdopodobnie nie będzie monotonnie...prawdopodobnie najlepszy sposób na wyprowadzenie człowieka z równowagi. No chyba że włączymy sobie lekcje jakiegoś języka germańskiego - wtedy będzie jak z Galeonistą, o którym pisałem wcześniej ;). jeśli chodzi o moje wrażenia - próbowałem, ale gdy tętno skoczyło mi do jakichś 170 - nie dałem rady...poległem, mimo wszystko nie było monotonnie.

3. obczajanie środowiska naturalnego - jest to dla wzrokowców gratka, nie ma nic lepszego niż ogarnianie szczegółów otoczenia naszej walki. teraz jest naprawdę super - Wiosna w rozkwicie, kwiaty pachną (co prawda w siłowni , głównie skarpetki...ale zawsze można uchylić okno), kobiety jakieś bardziej uśmiechnięte (albo mi wzrok siada...) w każdym razie - można próbować zabić tak monotonię (choć nie wiem czy warto cokolwiek zabijać - można ją uśpić, ululać, wypędzić, zaintrygować - o - to najlepsze - zaintrygujmy monotonię). Pamiętajcie, jak ktoś na siłce do was podejdzie i powie - przestań się na mnie gapić! - to ja was do niczego nie namawiałem.

4. Telewizor - no to mnie wręcz rozwala, dlatego nie lubię chodzić na siłownię - nastawiali tam ekranów, a że spostrzegawczy jestem to z każdego prawie punktu widzę reklamę ciastek, albo innego leku na stłuczenia i obrzęki. To prawda, można poczytać Newsy - biegnąc na bieżni, lub machając z orbitrekiem, gorzej jeśli są to niedobre Newsy (a te królują w telewizji informacyjnej - i znów ciśnienie rośnie, bynajmniej nie przez ćwiczenia ;))

5. przemyślenia nad istotą rzeczy - jest to zajęcie dla myślicieli - co było pierwsze - jajko czy kura i czy istotą konia jest jego koniowatość, zadajcie sobie jedno z pytań "zapętlających" a szybko stracicie rachubę w seriach powtórzeń ;) - gwarantuję, świetny sposób.

6. pogaduchy - jak kto lubi i ma z kim, proszę bardzo - zależnie od wybranej "formy pocenia się" można jakoś zaimplementować pogaduchy - myślę że najtrudniej będzie przy treningu cardio, ale do odważnych świat należy

Co ponadto - oj można by wyliczać w nieskończoność - pragnę wam tylko zasiać ziarenko intrygi  - mózg to też pewien rodzaj mięśnia, jeśli nie będzie ćwiczony  - zaniknie. Motywuję was do motywowania siebie, dostarczania sobie bodźców, bo to co jest rutyną i monotonią, kreuje człowieka w formę konsekwentnie i stanowczo. Mózg jednak to chemia, a chemia rządzi się swoimi prawami.

Zachęcam więc do muzy - by muzy swojej nie utracić


...łupucupu,łupucupu, łupucupu, BATERY!!!